CBT. Po mojemu…
Postanowiłam rozprawić się na blogu z kolejną techniką – tym razem CBT.
Oczywiście, jak zwykle, w mojej konwencji, a nie ogólnie przyjętej. Moja wersja nie ma w sobie nic z sadyzmu i nie dbam o to, czy trafi na masochistę, który akurat to uwielbia, czy na przestraszonego delikatnego faceta.
CBT jest jednym z moich najnowszych fetyszy, dopiero się rozwija, i tak jak w przypadku piss’u, pasa cnoty, feminizacji itd, mam do tej techniki inne podejście niż ogólnie przyjęte.
Sięgnijmy do podstaw. Spójrzcie, jacy fajni chłopcy:
To piłkarze, wojownicy murawy. Świetna kondycja, szybkość, celność, brutalne ataki i faule. Co chwilę ryzykują kontuzję, sami są faulowani. To kwintesencja tego sportu.
Ale są momenty gdy stają oko w oko z napastnikiem… Gwizdek, zatrzymana akcja, sędzia dyktuje rzut wolny. Zapada cisza. Rosnące napięcie… i co robią moi dzielni piłkarze?
Tak, wiem, że to instynkt, odruch bezwarunkowy. Ale dlaczego nie zakrywają twarzy, brzucha, głowy? Jądra służą do rozmnażania, produkują plemniki, są z punktu widzenia przetrwania gatunku najważniejsze – dlatego natura nakazuje bezwarunkowo chronić to miejsce… Jądra są do tego dość mocno unerwione, a każdy bodziec bólowy powoduje charakterystyczny tępy ból podbrzusza i odruchowe, bezwiedne „zwinięcie się w kłębek”. W tym miejscu natura wyposażyła mężczyzn w szereg mechanizmów obronnych: gdy jest za ciepło i istnieje ryzyko przegrzania jąder, skóra moszny rozciąga się, by lepiej odprowadzać ciepło. W odwrotnej sytuacji moszna staje się twarda jak skała – chroni przed zimnem i innymi niebezpieczeństwami, a w sytuacji skrajnego zagrożenia znany jest też mechanizm cofania się jąder do specjalnych kanałów…. ale chyba za bardzo wchodzę w anatomię…
Istnieją masochiści uwielbiający brutalne CBT: ball-busting, przekłuwanie igłami, cewnikowanie i inne praktyki spod znaku „medical”. Zaznaczam: ja (póki co) tego nie praktykuję…
Znakomita większość mężczyzn nie wyobraża sobie czerpania przyjemności z praktyk CBT, chyba że…. nadamy temu inny podtekst… FemDomowy….
Wyobraźcie sobie, że jeden z tych piłkarzy staje przede mną sam na sam na sesji…
Skoro już u mnie jest – wie co go czeka. Jest w rękach Dominy, która w ramach tresury posłuszeństwa ma prawo użyć każdej dyscyplinującej techniki… łącznie z CBT. Lubię bawić się męskim umysłem i ciałem… nie wnikając w szczegóły i przygotowania: oto stoi przede mną młody, przystojny, dobrze zbudowany, nagi mężczyzna. Czuję się jak zawodnik wykonujący rzut wolny. Jednoosobowy mur w nieregulaminowej odległości… na wyciągnięcie ręki.. Ustawiam piłkę… Mój piłkarz jedyne o czym teraz myśli to zasłonić krocze, znaleźć bezpieczeństwo, bezpieczną strefę. Zapewne w tym momencie ręce miałby i tak rozciągnięte na linach i nie mógłby nic zrobić, ale ja nie zamierzam przerwać wchodzenia w jego umysł i łamania jego psychiki… Wprost do ucha szepczę tonem nie znoszącym sprzeciwu: „stań w rozkroku, rozchyl nogi”…. i wyciągam to:
Długo i dokładnie dopasowuję humblera.
Skręcam śruby tak mocno, aż moszna będzie napięta do granic wytrzymałości, a jądra mocno wyeksponowane i bezbronne. Wiem, że po chwili jądra tak zwiększą swą wrażliwość nerwową, że muśnięcie piórkiem będzie odbierane jak soczysty kopniak w jaja. Od tego momentu facet jest podany na tacy. Chce czy nie, musi mi zaufać. To co ma najcenniejszego jest na wierzchu, bezbronne, wyeksponowane i silnie unerwione. A on nie może nic z tym zrobić. I tu rodzi się zaufanie przeplatane trwogą. Balansowanie na granicy, niepewność… a dla mnie, to dopiero początek zabawy…
Trudno znaleźć piękniejszy widok… Idealna pozycja do peggingu, do kontroli, do trzymania władzy. Podnieca mnie ten widok….
Wskazuję uległemu kąt studia. „Będziesz tu siedział, a Pani idzie zrobić sobie drinka”. Zanim odchodzę w kierunku barku zakładam mu niewielkie kajdanki… jakże wspaniale pomyślane….
Odchodzę i wyjmuję z barku szklankę . Wrzucam kostki lodu… jednak butelka nie chce się dać otworzyć… wołam mojego uległego by mi pomógł. Jakże to wspaniały widok patrzeć, jak zakuty w te kajdanki uległy zmierza w moim kierunku, rozważając czy być jak najszybciej przy mnie, czy zaryzykować ból nadrywanej moszny… to nie jest konkurencja na czas, ale test oddania… tylko ja wiem, jaki czas jest odpowiedni. Zbyt długi ukarzę, bardzo krótki nagrodzę….
Kolejnym fetyszem, który chcę spełnić jest klimatyczna impreza z uległym… Siedzę przy barze, popijam drinki, a przy mnie stoi mój wierny uległy. Służy, waruje, adoruje…
Ale nie stoi po prostu…. jest cały czas w humblerze. Wierny i ufający. Z naprężonymi jądrami i wystawioną na widok publiczny męskością… ciekawe jak szybko uda mi się spełnić ten fetysz…?
Technikę tą wykorzystuję jedynie dla wzmocnienia relacji.. nie zadaję bólu, nie torturuję. Wystąpienie przed Panią z humblerem na jądrach musi złamać męska psychikę. Podkreślić wierność, oddanie i zaufanie… a że zawsze może się zdarzyć nie do końca posłuszny uległy, czeka go moja chyba ulubiona pozycja…. i nie gwarantuję że każde uderzenie rózgą będzie celne i zawsze trafi w pośladki…
Kończę już ten wpis…. zostawiam Was z moimi przemyśleniami i moim odbiorem techniki CBT.
FemDom to nie ból… to zaufanie. Ciekawa jestem czy po przeczytaniu tego wpisu też inaczej spojrzeliście na tą technikę?
9 komentarzy
Uległy Pani Passionmilf
Czytając Pani wpisy na Pani blogu mam za każdym razem coraz większą ochotę służyć Pani i spełniać Pani fantazje. Jest Pani wspaniała. Już się nie mogę doczekać kiedy będzie możliwość służby u Pani stóp i spełnić Pani fetysz. Opisała Pani go wspaniale zgadzam się z Panią i ufam Pani w 100%. Szkoda że nie można przeczytać wszystkich Pani wpisów i jest na hasło jak ten poniżej jest tam pewnie kolejny fetysz który Pani go pięknie opisała . Pani oddany
Uległy Pani Passionmilf
Dziękuję Pani za ten interesujacy artykuł
Ng85
Ciekawy wpis. Rzuca nowe światło na cbt. Dla mnie to był do tej pory kawałek obszaru, gdzie wolałem się nie znaleźć. Nie ciągnęło mnie „wewnętrzne” ku tym praktykom. Teraz po przeczytaniu wpisu, widzę że muszę to być kawał fajnego doświadczenia. Proszę, jak kilka zdań potrafi człowieka pokierować ku nowemu… Dziękuję za wpis i czekam na kolejne.
stach
Dziękuję Pani za ten wpis. Zmieniła Pani moje podejście do cbt i otworzyła nowe horyzonty. Rzeczywiście taka pozycja i oddanie „klejnotów” na pastwę dominujacej kobiety to prawdziwe oddanie i jednocześnie zaufanie a to przecież kluczowe elementy w sztuce femdom.
Pozdrawiam Panią serdecznie i oczywiście na kolanach:)
Buńczuczny
Droga Pani,
Obserwuję Panią od jakiegoś czasu…
Zaczęło się od Zbiornika i BDSM club aż przyszedłem Tu.
Wpisy dają mi tyle emocji, pobudzają wyobraźnię. Powiem wprost DZIĘKUJĘ, całuje stópki.
Wierny Buńczuczny.
lukilak
Świetny artykuł!
mam bardzo małe doświadczenie w BDSM, czytając Pani bloga, chciałbym móc służyć Pani. Chciałbym oddać się w całości pod Pani władanie. Być Pani najwierniejszym uczniem. Czytając o CBT w Pani wykonaniu od razu przeszła mi myśl, że moje jądra powinny być w Pani dyspozycji
azor
Zauważyłem, że Pani podejście do dominacji, to coś więcej niż bezmyślne „naparzanie” niewolnika. Nawet jeśli taka dominacja wiąże się z bólem, to dla Pani bardzo istotny jest aspekt mentalny, wpływ na psychikę poddanego, bezwarunkowe oddanie i poświęcenie osoby uległej. Takie spojrzenie świadczy o chęci czerpania z takiego właśnie podejścia dodatkowej satysfakcji, o czym niektóre komercyjne „dominy” nie mają pojęcia. Odnoszę wrażenie, że dla Pani dominacja to w pewnym sensie sztuka. Jak ja na to patrzę? Dla mnie ważna jest sama relacja, a jak jest ona podana, dla mojej uległej duszy ma nieco mniejsze znaczenie. Być może dobrze jest przeżyć zarówno sesję z taką komercyjną Mistress, a następnie doświadczyć upokorzenia pod Pani obcasem i wówczas odpowiedzieć sobie na pytanie: jakim jestem uległym, czy chcę dostać po tyłku, zostać zbesztanym; ot tak, czy może moja uległość rodzi się już w umyśle i inaczej ostrzegam Femdom świat.
Swoją drogą takie zestawienie humblera z kajdankami to coś pięknego, nie wiedziałem o takiej praktyce, a doznania na pewno są niezwykłe.
Sympatyk
Bardzo ciekawe wpisy Pani robi. ale zdarzają się Pani drobne błędy ortograficzne.
Mark
Czytam, oglądam i jestem pod ogromnym wrażeniem!