FemDomowa kolacja…
Na jednym z klimatycznych portali pojawiła się zapowiedź bardzo intrygującego wydarzenia:
„Femdomowa kolacja Domin w stylu klasycznym”…
Ponieważ organizatorką imprezy była znana i ceniona Lady (słynąca między innymi z perfekcyjnej organizacji imprezy Warsaw Femdom Party) z uwagą zagłębiłam się w treść ogłoszenia. Udział mogły wziąć wyłącznie niekomercyjne klasyczne Dominy, a towarzyszyć im miało stadko uległych Sissy Maid… Byłam na niejednej klimatycznej imprezie, ta jednak wydawała się wyjątkowa. I, nie będę ukrywać, na takiej jeszcze nie byłam…
Już na wstępie pojawił się mały problem:
Z założenia, każda Domina miała wezwać swojego uległego, by stawił się na kolacji w charakterze Sissy Maid i adorował swoją Panią przez cały wieczór, umilając Jej i pozostałym Dominom czas najlepiej jak potrafi. Nie chodziło tu o sesję, tresurę, wieczór sam na sam z uległym, a odbycie służby w charakterze Sissy… dla mnie to nowość, jak i dla moich uległych. Po szybkiej analizie sytuacji stwierdziłam, że nie mam u boku uległego, gotowego odegrać taką rolę… Postanowiłam się jednak zgłosić i wziąć udział w tej kolacji…
Rozpoczęły się poszukiwania uległego, gotowego do wystąpienia w takim charakterze. Dziś już wiem, że każdy mój uległy mógłby świetnie odnaleźć się w tej roli, jednak uznałam, że muszę stawić się z „prawdziwą Sissy”, zwłaszcza, że wymagania organizatorki były jasne: uległy mężczyzna, w stroju pokojówki, w szpilkach lub stosownym do sytuacji obuwiu, pończochach, pełnym makijażu, peruce, najlepiej w pasie cnoty, z odpowiednimi manierami i pełną gotowością do służby całą noc. Na szczęście szybko wyłuskałam z moich kontaktów uległego, gotowego być moją Sissi Maid. Pozytywnie przeszedł rekrutację u „naczelnej Sissy”, która doskonale ogarnęła sprawy organizacyjne. Mi pozostawało stawić się we wskazanym miejscu o umówionej godzinie…
Droga z Łodzi do małej miejscowości pod Warszawą zleciała dość szybko. Co prawda po drodze złapał mnie deszcz, jednak strój i wszystkie potrzebne akcesoria miałam w sakwach. Punktualnie, co do minuty zaparkowałam motocykl pod willą w podwarszawskiej miejscowości…
Dosłownie w czasie, gdy zdejmowałam kask, podjechały samochody,
z których wysiadły dystyngowane Dominy… zza furtki wybiegła pierwsza Sissy, by powitać swoją Panią, z różą w zębach klękając przy drzwiach kierowcy… cóż za cudowny widok…
Łącznie 6 Domin w jednym miejscu, w tym samym czasie. Sissy wręcz drżały na możliwość zapewnienia nam niezapomnianego wieczoru… Poszłam się przebrać w wieczorowy strój i przyznam, że miałam tyle samo obaw, pytań i natłoku myśli jak stające w szeregu Sissy… nastąpił przegląd strojów, obuwia i makijażu każdej Sissy Maid.
Co było na imprezie, zostaje na imprezie. Nie zdradzając szczegółów wieczoru przyznam, że była to jedna z najbardziej klimatycznych i interesujących imprez na jakich byłam. Całkowita swoboda, klasa, styl, inteligencja i szyk innych Domin nadały wieczorowi niezapomnianego charakteru… Sissy dwoiły się i troiły, by nasz wieczór był wyjątkowy.
Niezgrabne kroki, niedociągnięcia w makijażu, krzywo założone peruki czy zsuwające się po owłosionych nogach pończochy budziły na naszych twarzach uśmiech politowania i jednocześnie szacunek dla ich nieudolnych starań… Padł też pomysł, by pomóc jednej z Sissy pozbyć się zbędnego owłosienia:
Sissy próbowały nadrobić swoje niedociągnięcia wierną i oddaną służbą, pełnym zaangażowaniem w konkursach i zmaganiach jednak nawet najbardziej nieudolne Sissy były słodkie i kochane… prężące się w pasach cnoty fiutki dosłownie kąpały z podniecenia… chęć służenia była silniejsza niż niewygody stroju czy roli…
Wymasowane stopy Pań były dla wszystkich Sissy priorytetem… tak samo jak donoszenie drinków, przekąsek i sprawianie nam szeroko pojętej przyjemności.
Naprawdę nie sądziłam, że będę się tak świetnie bawić. Moje odczucia podzielają chyba pozostałe Dominy, gdyż jednogłośnie stwierdziłyśmy, że imprezę należy powtórzyć, a wręcz nadać jej charakter cykliczny… pomimo, iż na kolacji znalazło się kilka „bezpańskich” Sissy postanowiłam, że na następną przyjadę nie z jedną, ale z dwiema, trzema osobistymi Sissy, by usługiwały mi i pozostałym wspaniałym Dominom…
Ten wieczór na długo pozostanie w mojej pamięci z nadzieją na powtórzenie go w bardziej rozbudowanej formie. Ze względów oczywistych nie zamieszczam wszystkich zdjęć, a jedynie kilka wybranych, dobrze obrazujących klimat imprezy i tego niezapomnianego, cudownego wieczoru…
Oby takie kolacje zdarzały się częściej…
5 komentarzy
Młody Uległy01
O Lady,
Bardzo ciekawy artykuł, może kiedyś dostąpię zaszczytu służenia Pani.
femdomfan
Wspaniała relacja, i ciekawe zdjęcia.
Oralslave
Kłaniam się Pani, wspaniała relacja i zapewne niezapomniane przeżycia dla sissy… tylko pozazdrościć. Mam pytanie odnośnie modelu pasa cnoty jednej z sissy? Szukam jakiegoś sprawdzonego i wygodnego modelu, a ten wyglada solidnie.
Kłaniam się i pozdrawiam
bucefał
Bardzo ciekawy opis. I z pewnością równie ciekawe doświadczenie. Sam wielokrotnie spełniałem zachcianki Pani, u której służyłem, jednak nie miałem okazji uczestniczyć w takiej imprezie Femdom. Zastanawiają mnie relacje bezpośrednio między Sissy. Co innego stać w stroju pokojówki przed swoją Panią, a co innego służyć pomiędzy innymi służącymi. A może to wyszło całkiem naturalnie? Mam nadzieję, że kiedyś będę miał okazję spróbować.
Z wyrazami szacunku dla Pani.
Killerbee
Bardzo dziękuję Pani za te wpisy – są naprawdę super ciekawe. Być może miałaby Pani czas i chęć, żeby napisać coś o rimmingu? Pozdrawiam serdecznie 🙂