Wpis na blogu

FemDomowe frytki w Krakowie

Tak się złożyło, że na większość klimatycznych imprez wybierałam do tej pory Warszawę. Świetny dojazd, znam miasto, prawie drugi dom. Tym razem nadarzyła się okazja, by sprawdzić jak gród Kraka bawi się w klimacie. Moją uwagę zwróciła impreza FemDom Night  w klubie Artefakt…

Kraków to miasto artystów, ludzi otwartych, wrażliwych, sympatycznych i pozytywnie zakręconych. Czy też kinksterów? Wynajęłam apartament wręcz po sąsiedzku z klubem. Chwila przygotowań i byłam gotowa udać się na… peron 9 i 3/4.

Komuś kto zna Harrego Pottera tłumaczenie nie jest potrzebne. Co prawda nie trzeba było przenikać przez filar dworca, to jednak wskazówki organizatora jak dotrzeć na imprezę, tak mi się skojarzyły… po wejściu idziemy prosto omijając wszystkich, przed barem skręcamy w lewo, odpinamy łańcuch z napisem „zakaz wstępu”, zapinamy z powrotem i schodzimy na dół, na poziom -1, gdzie już na nas czekają. Wspaniały dysonans parteru, gdzie siedzą znudzeni ludzie przy barze, kompletnie nie świadomi tego, co dzieje się pod podłogą. A działo się sporo… ale o tym później.

Ponieważ nie miałam pewności, czy na imprezie FemDomowej znajdą się „wolni ulegli” postanowiłam zabrać ze sobą swojego sprawdzonego sługę… (tu mała prywata: M. – masz szczęście, że się nie spóźniłeś, różą się nie przejmuj, liczy się chęć i gest 😉 ).

Na poziomie -1 od razu dała się zauważyć luźna, przyjacielska atmosfera,  otwartość i klimat. Cieszy dość niska średnia wieku krakowskich kinksterów, fajnie, że na prawdę młodzi ludzie są już w klimacie i bywają na takich imprezach.

Oczekując na zabawy i pokazy jakie organizator przygotował dla umilenia czasu, oddałam się klimatowi imprezy… Na pieszo do Krakowa nie przyszłam, jednak moje stopy odczuwały potrzebę masażu, wielbienia i adoracji. Mój M. mnie nie zawiódł… 🖤 😈

Gry i zabawy na scenie może raczej nie do końca spełniły moje oczekiwania… Co prawda w klimacie, jednak chyba potraktowane ze zbyt dużym przymrużeniem oka. Miłośnicy tramplingu otrzymali swoją dawkę deptania i wyglądali na bardzo zadowolonych.

Za to oprawa muzyczna była na prawdę na wysokim poziomie… tu organizatorowi @alec_eiffel przypominam o obiecanej playliście 😉

Oddając się klimatycznej muzyce rozkoszowałam się dalej serwowanym masażem stóp. Tu pozdrowienia dla sympatycznego uległego z kitką, który przyłączył się i pomógł mojemu M. – w końcu mam dwie stopy, prawda? 
😈 🖤

Czas mijał, było dobrze po północy. Włączyły mi się zachcianki… A że bar na poziomie -1 nie oferował nic prócz drinków, to żeby nie było za łatwo padło na…frytki!

Nie mam pojęcia skąd ten pomysł w środku nocy….ale tak! Chcę frytek! FemDom ma swoje prawa, dlatego już po kwadransie miałam w rękach opakowanie świeżutko upieczonych belgijskich frytek z majonezem…. Nie obchodzi mnie skąd się wzięły – ale ta niepozorna porcja frytek przyczyniła się do zmiany mojej dotychczasowej definicji hedonizmu:

Hodonizm to zapach moich świeżych frytek w środku nocy
na imprezie FemDomowej.

Przy okazji przepraszam pozostałych, jeżeli pociekła Wam ślinka… w sumie mogłam zebrać większe zamówienie… Ale żeby nie było – częstowałam 😉
M. i @i_smile – smakowały, no nie? 😉

W czasie , gdy zajadałam się frytkami nadszedł czas na kolejny pokaz. Tym razem coś na prawdę konkretnego. W ręce wspaniałej sadystki @NikaMeg trafił uległy lubiący jeżyki… zrobione z własnego penisa… Nie mój klimat, ale chętnie popatrzyłam. Przy okazji brawo za fachowość i profesjonalizm.

Bardzo miło, że wiele osób przysiadło się porozmawiać, zapoznać. Przy okazji pozdrawiam też tych, którzy okazali się czytelnikami tego bloga. Na prawdę nie sądziłam, że ma taki zasięg 😉
W międzyczasie na scenie zapanował spontan, był nawet moment na pamiątkowe fotki. I tu kolejna okazja do pozdrowień, tym razem dla przesympatycznej uległej @i-Smile  😈 🖤 😈  a reporterce przypominam się w sprawie zdjęć..

I tak dotarliśmy do końca imprezy, przynajmniej tej oficjalnej części, a „co było na afterze, zostaje na afterze”. Jeszcze raz dziękuję za fajnie spędzony czas, jestem oczarowana kinksterskim Krakowem i na pewno tam wrócę.

Przy okazji  przypominam się @-Phlegethon w sprawie obiecanego zaproszenia na Kraków Munch, chętnie się wybiorę…

A Wy na jakich imprezach bywacie? Może znacie jeszcze jakieś inne perony 9 i 3/4?

4 komentarze

  • Buńczuczny

    Klaniam się Pani,

    Obecnie mam 33 lata, moja „przygoda” z BDSM zaczęła się jak miałem lat 23… (byłem psem, teraz jestem jeszcze wiekszym). Wracając do sedna, pochodzę z Warmii i Mazur i proszę uwierzyć, że ten region nie ma takich spotkań…
    Osobiście byłem na trzech imprezach które miały miejsce w Gdańsku i Bydgoszczy x2. – wszystkie były dalekie dobrego o czym Pani pisze… Bym zapomniał była też czwarta w Mikołajkach zorganizowana przez 3 pary zbiornikowe, szukali kundli więc byłem…. ( więcej mogę opowiedzieć jak będzie Pani zainteresowana).

    Mój Apel ratujcie region W-M mamy prawo służyć, a nie mamy komu…

    Uszanowanie dla Pani i reszty czytelników.

    Bunczuczny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *