Wpis na blogu

Smycz – metr bliskości

Pisze do mnie wiele uległych osób, prosząc o sesję dominacji, tresury i podporządkowania. Pomijam fakt, że nigdy nie realizuję scenariuszy, to niektórym piszącym zdarza się zawrzeć garść marzeń, oczekiwań i wyobrażeń. Przemilczę te najbardziej ostre i mocno odjechane fantazje, ale w większości przypadków, niezależnie czy pisze do mnie kobieta, mężczyzna czy para, przewija się marzenie chodzenia na smyczy.… na pierwszy rzut oka banał, ale… znacie mnie: we wszystkim widzę głębszy sens, lubię analizować…

Technicznie, czy to u czworonożnych przyjaciół czy u ludzi, smycz przypina się do obroży. Już sam rytuał zakładania obroży uległemu to temat na oddzielny duży artykuł – tu na prawdę jest o czym pisać. W skrócie założenie obroży to dzwonek na lekcję, akt przyjęcia na służbę, początek… Przypomnę tylko, że u mnie, obrożę jako swój znak uległości, swój osobisty amulet, uległy przynosi ze sobą. Wręcza mi ją jako klucz do swojej duszy i ciała. Nie jest jeszcze przesądzone, czy ją założę, ale żeby nie przedłużać: dziś obroża jest już na szyi. 

Psychicznych i fizycznych aspektów przypiętej do obroży smyczy jest tak wiele, że nie wiem od czego zacząć… Na pewno pierwsze, co nasuwa się na myśl, to utrata samodzielności, możliwości przemieszczania się. Dystans jaki wyznacza smycz to obszar bliskości z Panią.

Pani może ją poluzować do pełnej długości lub maksymalnie przyciągnąć do siebie. Może też za jej pomocą poddusić, odciągnąć, szarpnąć, przywołać do porządku. Sztuką jest uważać, by Pani nie musiała siłować się ze smyczą. Jeżeli tak jest, oznacza to, że uległy jest nieposłuszny, krnąbrny i słabo wytresowany. Widzieliście jak szkolone psy idą u boku swojego właściciela? Tam smycz jest tylko formalnością… pies idzie równym tempem, trzymając pysk blisko kolana przewodnika, kątem oka śledzi każdy jego ruch, reaguje, zmienia kierunek i prędkość tak, by przypadkiem nie naprężyć smyczy… To jest miara jego posłuszeństwa. Tego samego wymagam od moich uległych..

Ruszamy… pierwsze moje kroki są sygnałem, by uważnie analizować i śledzić każdy mój ruch. Na początku powoli, daję czas na przyjęcie pozycji na czworakach i przyzwyczajenie się kolan do twardej podłogi. Wiem…. to boli. Każdy krok, gdy skóra kolana miażdży się o podłogę, ma uświadomić uległej osobie jej pozycję. Nie psa, a uległego/uległej na smyczy….  nie wiem, czy będę spacerować po studiu minutę czy dziesięć, ale właśnie w tym momencie odczuwam pierwszą przyjemność z dominacji… nie ważne czy idzie za mną kobieta czy mężczyzna, dwumetrowy facet czy drobna dziewczyna, młody napakowany chłopak czy starsza kobieta – mam smycz i to ja kontroluję sytuację…

A co w przypadku deprawacji sensorycznej, gdy uległy ma maskę, nie widzi mnie i nie słyszy moich poleceń? Jego zmysły muszą wtedy ulec maksymalnemu wyostrzeniu – analizować najdrobniejsze ruchy smyczy, układ kostny musi odbierać stukot moich obcasów, zmysł węchu analizować, w którą stronę się przemieszczam… to jak prowadzenie w tańcu: drobny impuls ma przerodzić się w konkretny efekt, bez opóźnień i nieporozumień. Uwierzcie, że 5 minut takiego spaceru to zmęczenie jak po maratonie…

Czy smycz powinna zostać do końca sesji? Owszem, przydaje się do korygowania postawy, dystansu, wymuszania pozycji, jednak zazwyczaj udaje mi się na tyle wykorzystać jej szkoleniowy potencjał, że po chwili staje się zbędna, a jej brak wcale nie daje uległemu poczucia swobody, a wręcz przeciwnie – lęk, strach i osamotnienie… 

Odpiętą smycz można też z powodzeniem użyć do innych celów, ale dziś skupiamy się na smyczy i obroży…

Nie sposób pominąć zastosowania smyczy na klimatycznych imprezach. Zwłaszcza FemDom’owych. Z jednej strony czuję się rewelacyjnie wchodząc na takie wydarzenie z uległym na smyczy, z drugiej daję mojemu uległemu poczucie bezpieczeństwa i przynależności. Wie, że Pani nie zostawi go i nie oddali się dalej niż 100cm smyczy, że wszędzie zabierze go ze sobą, nawet do toalety…

W czasie gdy zajęta będę rozmową przy drinku z innymi osobami, mój uległy może spokojnie czekać pod stołem i masować mi stopy, ale cały czas nie dalej niż metr ode mnie. W takich sytuacjach czuję ogromną odpowiedzialność za mojego uległego, wiem, że może to być dla niego nowa sytuacja, może czuć się niepewnie. Nigdy nie przekażę smyczy komuś obcemu, nie zawiążę smyczy o kaloryfer, czy nie każę warować i czekać…. przyznam się nawet, że zdarza mi się głaskać uległego pod stołem, by poczuł się bezpiecznie. Choć czasem okazuje się, że niepotrzebnie, bo po imprezie stwierdza, że nigdy tak wspaniale się nie czuł, ale może jestem inna, ja tak mam 🙂

A skoro już jesteśmy przy imprezach i smyczy, muszę wspomnieć o przezabawnej historii: w pewnym swingerskim klubie, gdzie odbywała się quasi bdsm’owa impreza pojawiła się pewna para. Nie mam pewności, czy było to małżeństwo, czy para eksperymentująca w klimacie, jednak jako jedni z nielicznych wczuli się w klimat imprezy i wyposażeni w gadżet w postaci, jakby nie było, smyczy wkroczyli do środka… I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie była to smycz…. automatyczna 🙂 10-cio metrowy zasięg uległego był imponujący, zwłaszcza gdy idąc po drinka dla swej Pani paraliżował ruch w klubie… ale jakże to było słodkie… można? Można!

Tak czy inaczej smycz to smycz. Wbrew pozorom bardzo poważne i potężne narzędzie. Bez niej nie wyobrażam sobie sesji i uwierzcie – jest najczęściej wspominanym momentem spotkania, najbardziej zapadającym w pamięć i umysł…

A Wy macie swoje obroże…? Z kółeczkiem do przypięcia smyczy… Tak na wszelki wypadek…?

6 komentarzy

  • Ng85

    I znów bardzo ciekawe studium na temat jednego z atrybutów świata dominacji.
    Właściwie to ja osobiście nie widzę możliwości, aby w ten świat wejść bez obowiązkowego „prowadzania na smyczy”.
    Zwykła smycz ma niezwykle cechy. Z jednej strony jest to pewien element uniżenia, hołdu dla Pani. To także przedłużenie srogiej, ale także opiekuńczej ręki właścicielki. Cięgno, które wymusza określone czynności… Można uklęknąć, ale prawdziwy test uległości i zaufania jest w chwili założenia obroży i przypięcia smyczy. Wtedy stajemy się malutkimi pieskami, suczkami, które mają kroczyć dumnie u boku swej Pani.

  • Killerbee

    Dziękuję za kolejny świetny wpis :). Skoro mówimy o dystansie, to ciekawi mnie, jak Pani podchodzi do sytuacji w których dystans między Panią a służącym jest maksymalnie skrócony, czyli do rimmingu bądź seksu oralnego w Pani stronę? Bo to w końcu maksymalna intymność na jaką Pani pozwala swoim podwładnym.

  • Uległy Pani Passionmilf

    Dzien dobry Pani.Jest Pani luksusową dominą, której specjalnością jest mentalna dominacja. Jest Pani dla mnie jak wróżka z moich snów, która zabiera mnie do krainy oddania i posłuszeństwa Pani,gdzie jestem szczęśliwy jak nigdy wcześniej …. Zniewala Pani mój umysł, abym nie był jestem w stanie funkcjonować bez Pani … każda część mojego ciała odczuje fizyczny ból, kiedy Pani odejdzie.. zrobi Pani to tak delikatnie i czule, że nawet nie będe wiedzieć, kiedy „będę prostu Pani własnością„……Ma Pani nad mną niespotykaną aurę, która przyciąga i hipnotyzuje … Pani intymny zapach sprawił, że się zatracilem … Uwierzylem że Pani odczytuje moje myśli … i spełnia Pani moje najskrytsze fantazje ….

  • UleglyMazPaniB

    Namawiam moja partnerkę na spróbowanie tego rodzaju aktywności. Na sam myśl aż dostaje gęsiej skórki z podniecenia. To musi być bardzo przyjemne uczucie podążać za każdym krokiem swojej Pani. Dla mnie osobiście jest to must have w relacji FemDom.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *