Wpis na blogu

Feminizacja

Witajcie w kolejnym wpisie na temat technik i praktyk BDSM/FemDom. Wpis jak zwykle subiektywny, traktujący o MOIM stosunku do tematu i zdaję sobie sprawę, że wiele osób będzie miało całkowicie odmienne zdanie. Dziś na tapecie feminizacja. Prosiliście o ten temat w komentarzach…

Nie wiem i nie dbam o to, jaka jest definicja.
Niektórzy feminizację rozciągają bardzo szeroko… od założenia pończoch, przez seks analny straponem, po odegranie na żądanie Pani roli dziwki obciągającej kilku facetom. Ja tak tego nie widzę.
Strapon to strapon – dla mnie świetna zabawa, ale chcę posuwać faceta, a nie faceta przebranego za kobietę. Nie interesuje mnie, że on wtedy czuje się kobietą, suką… Jeżeli będę chciała przelecieć kobietę, to zaproszę na sesję prawdziwą suczkę, nie owłosioną, miękką i pachnącą…
Feminizacja, to według niektórych zadowalanie innych facetów… Dla mnie to po prostu forced-bi. Co więcej, ktoś może być zdeklarowaną osobą bi i taka zabawa sprawi mu tylko przyjemność. Przywykłam do pełnej kontroli nad dawkowaniem doznań i przyjemności, nie lubię przypadków, a moja zabawa jest dla mnie najważniejsza.
Dla mnie feminizacja to raczej dość wąska technika. 

Po co wg mnie jest feminizacja?
Dla mnie tylko po to by: ukarać, upokorzyć, wyprowadzić z błędu psa myślącego, że jest mężczyzną. Ma to być przekroczenie granic, znalezienie się w nowej sytuacji, wystawienie na nowe bodźce, wstyd. Kto mnie zna dłużej wie, że lubię mieć pod stopami prawdziwych facetów. Wielkich, rosłych, dobrze zbudowanych – wtedy moja dominacja daje mi jeszcze więcej przyjemności.  Dlatego nie mają co liczyć na feminizację psy, które przed sesją proszą o taką technikę. Lubią to, sprawia im to przyjemność, a ja…. nie jestem od dawania przyjemności psom! Przynajmniej nie wprost.

Czy więc stosuję feminizację? Lubię? Tak / Nie / Jest mi obojętne:

Lubię, gdy wymierzam ją jako karę. Zwłaszcza, gdy mam przed sobą wielkiego, kipiącego testosteronem uległego samca. Najmniejszy jego błąd, nieposłuszeństwo, nie wykonanie zadania może być ukarane rozkazem założenia za małych pończoch. Może nawet poświęcę chwilę i zrobię mu mocny makijaż, pomaluję usta, założę blond perukę, biustonosz i damskie majteczki. To powinno skutecznie przytemperować samcze ego. Dla dodatkowego upokorzenia mogę się śmiać w głos. Jeżeli nie zauważę spodziewanej reakcji zrobię z psa sukę na dłużej. Pomaluję mu paznokcie, ustawię seks-maszynę, by porządnie obciągnął mechanicznego kutasa, a głęboko w odbyt wsadzę najprawdziwszy tampon. Tak wykorzystaną męską sukę puszczam do domu. I żądam relacji z wyciągania tampona – uwierzcie, że po paru godzinach w męskim odbycie, przeżycie jest… wyjątkowe.

Nie lubię…
Jeżeli na sesję miałby przyjść przystojny facet w pończochach, szpilkach, pełnym makijażem, idący jak modelka to… sorry nie mój klimat. Zgłasza się do mnie wiele osób TS/TG, Sissy… Szanuję ich klimat, ale wybaczcie – ja na sesji chcę mieć męskich, prawdziwych facetów. 

Jest mi obojętne...
Czasem na sesji jest więcej niż jeden pies. Jeżeli wiem, że któryś z nich lubi feminizację, mogę w formie nagrody po sesji, pozwolić mu odegrać taką rolę. W czasie gdy zajmuję się kolejnym psem, drugi może przebrać się za kobietę – nie widzę problemu. Może jako pokojówka przynosić mi drinki i ćwiczyć równy chód na szpilkach. A gdy tresowany pies popełni jakiś błąd każę pomóc jego nowej koleżance ładnie się umalować…  Będzie coraz więcej kobiet, ale… chodzi przecież o klimatyczną zabawę.

A u Was jak to wygląda? Obawiacie się feminizacji na sesji czy wręcz jej oczekujecie?

5 komentarzy

  • Grzegorz

    Miałem kiedyś na sobie kobiece ciuszki. Nie traktowałem tego i nie traktuję tego w kategoriach kary czy nagrody. Ot po prostu moja KOCHANA i JEDYNA WŁAŚCICIELKA miała taki kaprys. Chciała mnie posuwać w rajstopo-pończochach więc ubrała mnie w taki strój. Kolor chyba był czerwony. A ja jako JEJ wierny pies dostosowałem się do takich oczekiwań.

    A dawanie przyjemności psom o czym napisane jest w najnowszym wpisie? Dla mnie każdy kontakt ze swoją KOCHANĄ i JEDYNĄ WŁAŚCICIELKĄ był przyjemnością. I to ogromną.

  • mmm

    Mimo że jestem uległy, to feminizacja nigdy mnie nie kręciła. Przebieranie w damskie ciuszki nigdy nie przyszło mi do głowy. Lubię seksi bieliznę, ale na mojej partnerce.

  • kundel bury

    Jestem facetem i się nim czuję w 100%, tę swoją męskość daję mej Pani do dyspozycji , służby i rozrywki. Godzę się na baty, strapon, i pończochy nie dlatego że lubię lecz dlatego że Pani tak chce. Ja pokazuję tylko w ten sposób posłuszeństwo i chęć sprawienia Pani przyjemności. A jeśli do tego Pani uzna że zasłużyłem na nagrodę…;)))

  • Zaciekawiony

    Zastanawiam się na Pani propozycja włócznia tampona …. Nie próbowałem tego ale czy to bezpieczne? Z czym można to porównać?
    Opowie Pani więcej o takich praktykach?

  • Razz

    U mnie zaś sprawa jest wogóle całkiem pogmatwana gdyż najbardziej lubię zabqwy typu forced Bi , wszelkie analne jako facet bo to sprawia mi najwiękze poniżenie , extra podnieca , czuje tą władzę Kobiety i jak potrafi wyzbyć mnie męskosci i uczynic ze mnie zwykłego obciągacza . Niemniej feminizacja daje również fajne emocje, mimo że ją lubie to gdy robi to Kbieta dalej czuje poniżenie i wstyd ale juz nie czuje az takiego ponizenia przy strapon zabawach czy forced bi poniewaz jestem nia:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *